czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 4

My dream

http://www.youtube.com/watch?v=6izOAYpxeAo



Pocałunek nie był długi, ale wystarczający, żeby wyraził nasze uczucia. Szepną mi do ucha -kocham cię. wtedy poczułam jakby rozpoczęło się moje drugie, nowe życie u boku z louisem. Szliśmy szczęśliwi przez park.Wtedy zadał mi pytanie, które nie było dla mnie zbyt wygodne.
- co by było, gdybym się nie zatrzymał tamtego dnia?- powiedział z żalem w oczach.
- sama nie wiem co bym zrobiła, ale napewno to by się dobrze nie skończyło...
Pocałował mnie w czoło i powiedział "kocham cię." odpowiedziałam mu to samo.
-Tak naprawdę, to przyjechałeś tu po coś innego prawda?
-W zasadzie tak. Chciałem się ciebie zapytać, czy nie pojechałabyś z nami do Włoch. Mamy tam trasę koncertową.-Uśmiech pojawił mi sie od razu, ale wiedziałam,że muszę odmówić.
-Tak bardzo bym chciała, ale nie mogę.Bardzo mi przykro.
-Rozumiem.Jadę tam na 2 tygodnie.Będziesz tęsknić?
-Aż tyle?! Oczywiście,że będę. Obiecuj,że będziesz dzwonił codziennie.-Zachichotałam i się wtuliłąm bardziej do lou.
-Obiecuję.
Siedzieliśmy na ławce jeszcze jakiś czas, a potem poprosiłam go, żeby odwiózł mnie do domu.
-Dlaczego nie zapoznałeś mnie jeszcze z resztą zespołu?
- teraz nie mamy czasu na jakie kolwiek spotkanie. Ty jesteś takim wyjątkiem i mogę się z tobą spotykać pod pretekstem przywiezienia dla nialla jedzienia- Uśmiechnęłam się,że zrozumieniem. Dojechaliśmy na miejsce. Louis nie zachodził, bo niall już dzwonił kilka razy, że jest głodny, spytałam się go kiedy wyjeżdżają powiedział, że za 3 dni i że jeszcze do mnie przyjedzie jutro i pogadamy. Dałam mu całusa na do widzenia i poszłam. W domu czekała na mnie Marry, nie był to miły dla mnie widok. Ale ona była widocznie czymś wystrasznona...
Gdy tylko postawiłam pierwszy krok w moim pokoju ona rzuciła mi się z płaczem na szyję. Staliśmy tak bez słowa przez ok. 5 min. Czułam do niej nienawiść jak ona mogła zdradzić mnie z moim chłopakiem... Usiadłyśmy na łóżku i zaczęła opowiadać.
-wszystko zaczęło się jak on z tobą zerwał Dla mnie. Myślałam, że on mnie kocha spotykaliśmy się przez jakiś czas i wkońcu on zapragną czegoś więcej, niż bycie ze sobą. Więc to zrobiliśmy. A teraz ja jestem w ciąży. Proszę pomoż mi. Nie wiem kompletnie co mam robić... Zamurowało mnie, siedziałam bez słowa. A w głowie miałam pustkę. Przytuliłam ją i powiedziałam, że przejdziemy przez to razem. Marry nie miała rodziców ani rodzeństwa. Wychowuje ją jej ciotka, której nienawidzi. Na samą myśl, że jej ciotka się dowie przechodziły mnie ciarki na plecach.
- nie chce, żeby igor się dowiedział o ciąży. Nie będę już się z nim spotykać.
- Nie rozumiem dlaczego niechcesz mu o tym powiedzieć?.
-On się i tak go wyprze a ja wyjdę na idiotkę.
-Boże Marry dlaczego byłaś tak lekko myślima?
- nie wiem on obiecywał, że będziemy razem do końca życia, że mnie kocha. A teraz co?
- mam inny plan. Musisz mu o tym powiedzieć. Nie ma innego wyjścia.
-oszalałas już ci mówiłam,że mu nie powiem.
-On musi ponieść za to konsekwencje!-Krzyczałam wręcz do niej. Ona znowu się rozpłakała i się zgodziła. -będziesz dzisiaj spać u mnie i potem pomyślimy co będzie dalej. -ale nie gniewasz się na mnie za to, że tak się zachowałam?
-pewnie, że czuje gniew. Nawet nie wiesz jak wielki. Wiesz co ale pewna osoba mi uświadomiła, że nie on nie jest mnie warty.
- teraz już wiem, że zrobiłam źle, wybaczysz mi? Proszę.-zrobiła minę słodkiego pieska i wybuchłyśmy śmiechem. - no to co zgoda?- wypowiedziała bardzo poważnie. -zgoda-uśmiechnąłam się i poszliśmy na śniadanie. Babci w domu już nie było poszła do pracy. Było mi ciężko z tą myślą, że nie dożyję nawet urodzin małego dzidziuśia marry. Po śniadaniu marry obiecała, że pojdzie do igora i mu powie,a ja czekałam na telefon od Louisa. Poszłam wziąć prysznic i się ubrać. 13 godzina lou nawet nie napisał. Byłam smutna, ale niechciałam do niego napisać pierwsza. Może się rozmyślił i niechce nie znać już-pomyślałam sobie. Usiadłam przed tv i oglądałam jakieś wgl nie ciekawe filmy. Przełączałam kanały, aż w końcu zostawiłam na jakiś wiadomościach. A tam one direction i nagłówek "louis tomlinson widziany wczoraj z jakąś nieznajomą w restauracji wyglądali na bardzo zakochanych."
-w restauracji zaraz zaraz przecież nie byliśmy w restauracji. Co tu jest grane?
Ręce zacznąły mi się pocić,a w brzuchu coś kłuć. Wkońcu pokazali zdjęcia. To nie byłam ja. Louis szedł z jakąś dziewczyną w długich brązowych włosach. Natychmiast sięgnęłam po telefon i zadwoniłam do niego, ale nie odbierał. Działo się ze mną coś dziwnego,głowa zacznała mi pękać z bólu nogi się uginac pod ciężarem mojego ciała. Zaczęłam po woli stracić przytomność. Pół przytomna zadzwoniłam jeszcze raz...

------------------------------------
Przepraszam, że po 2 miesiącach dopiego coś napisałam, ale obiecuję, że jeszcze w tym miesiącu pokarzą się 2 rozdziały. Dziękuję, że komentujecie i zaglądacie tu codziennie. Nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne!! :D

9 komentarzy:

  1. ogólnie jest ciekawe
    jest kilka błędów ortograficznych=)

    www.thebest2000.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że wszystko się wyjaśni. Jak dla mnie akcja dzieje się trochę za szybko, ale to twoje opowiadanie:)

    http://upadlii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujące.

    Zapraszam do mnie. http://lovelyblogerek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwne,że mi się spodobało, bo nie lubię takich opowiadań. Literówka na początku rozdziału, pisze się "drugie".
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładny szablon, ogólnie Twój blog strasznie mi się podoba ;p
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie!!! :)
    Przypomniałam sobie tę historię, super; )

    http://zaczytanakasia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Niall spokojnym krokiem wszedł do szpitala i skierował się w stronę sali, w której leżał jego przyjaciel, Liam. Zanim jednak tam dotarł, zobaczył kogoś, kto przebiega z prędkością światła obok niego. Twarz tej osoby była zasłonięta, ale Irlandczyk po włosach poznał, że to...
    - Danielle? - spytał, wiedząc już co się stało.
    Dziewczyna tylko pokręciła głową, ale wcale nie na znak, że nie jest panną Peazer, tylko po prostu z bezsilności.
    - Musiałam to zrobić - powiedziała i pobiegła dalej.
    Horan nie miał zamiaru jej zatrzymywać, ani dociekać dlaczego. Dla niego ważne było to, że złamała Liamowi serce. Teraz, właśnie w tym momencie, kiedy potrzebował jej najbardziej. Przyspieszył kroku i znalazł się w sali, w której leżał Payne.

    Zapraszam na nowy rozdział
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz fajnie i bardzo ciekawie. :))
    Spodobało mi się. <3

    W wolnej chwili zapraszam do mnie i liczę na szczerą opinię w komentarzu. ;)
    http://www.one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń