sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 6

Czas leczy rany...Nie tym razem.


Rozwścieczona. Chodziłam po pokoju w to i w tamto.
-nicole była moja dziewczyna do tego czasu gdy spotkała się z louisem. Nie wiem nie było mnie tam, ale mój znajomy powiedział, że się całowali potem zamówili pokój w hotelu. Gdy o tym usłyszłe od razu z nią zerwałem z louisem mało się odzywam.
-co boże. Przecież to nie może być prawa. -bledłam powoli. Czułam jak kolana uginają się pod ciężarem mojego ciała.
-ja też bym chciał, żeby to było kłamsto, ale jakoś nic na to nie wskazuje.-Wstałam i poszłam do pokoju w którym leżał louis. Spał tak niewinnie.
-boże w co ja się wpakowałam?-pomyślałam. Wzięłam koc i poduszkę i poszłam spać do salonu, nie mogłam spać z nim w jednym łóżku. Nie po tym co zrobił mi i swojemu przyjacielowi. Położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Leżałam i myślałam co będzie z nami. Do głowy przychodziło mi mnóstwo pomysłów, ale jednio wiedziałam napewno muszę z nim o tym pogadać. Zamknęłam oczy i zasnełam. Wstałam wcześnie rano, wszyscy jeszcze spali, więc wziełam kartke i napisałam "Mój kochany"- skreśliłam i zaczełam od nowa "Louis, musisz mi dać czas, żebym sobie wszystko przemyślała. Teraz nic Ci nie powiem, ale prosze nie dzwoń do mnie,ani nie przyjażdżaj." kartke zostawiłąm na stole, gdy już nakładałam buty usłyszałam jak ktoś schodzi ze schodów. Wystraszyłam się, bo myślałam, że to Louis, ale na szczęscie to był Zayn.
-Wychodzisz, tak wcześnie?-zapytał mnie ździwiony
-yyy tak, wiesz po naszej wczorajszej rozmowie wszystko sobie przemyślałam. Nie spałam całą noc i myslałam, aż wymyśliłam. Narazie nie będę utrzymywała kontaktów z lou, a potem zobacze jak wszystko się potoczy. Zostawiłam mu kartkę na stole, żeby nie było niedomówień.
-Rozumiem Cię bardzo dobrze. A teraz już leć, bo Lou może się obudzić.-Wysłał mi szeroki uśmiech.
-Okey.Żegnaj Zayn. Być może już się nie zobaczymy.-powiedziałam to, ale nie myślałam o tym poważnie, niechciałabym, żeby tak się stało.
-Nigdy nie mów nigdy!-powiedział to bardzo spokojnie i ze smutkiem.
-Zobaczymy...-Wziełam torebkę to ręki i pocałowałmam Zayna w policzek. Zaczerwienił się i w jego oczac ujrzałam błysk. Chyba chciał coś powiedzieć, ale trzasnełam drzwiami...
Wróciłam do domu, o niczym nikomu nie mówiłam... Tak mijały dni, tygodnie... Tęsknota i miłość do Louisa nie mijała, a ja cierpiałam. Postanowiłam wziąć się za siebie. Może to pozwoli mi zapomnieć o tym wszystkim i o nim!
-Kogo ja oszukuje-móiłam sama do siebie stojąc przed lustrem.


____________________
Czytacie?? nie?? trudno.... Wrzuciłam, bo jakoś chodziło mi to po głowie już cały tydzień. Czytajcie, komentujcie.

Drogie czytelniczki bardzo was przepraszam!!

Nie wchodziłam na mojego bloga od 4-5 miesięcy!! Koszmar, ale jakoś nie mogłam się wziąć i wejść i napisać nowy rozdział. Niby mam nowy teraz, ale nie wiem, czy jest jaki kolwiek sens go wrzucać, bo nie wiem czy ktoś jeszcze go odwiedza. Więc byłą bym wdzięczna, jakbyście dały znak, że  jesteście.... Może to jakoś mnie zmotywuje do dalszej pracy na nim!
A jeśli ktoś odwiedza, a nie pamięta o czym był, to z chęcią napisze mini streszczenie o nim. Przepraszam i dziękuje :D